A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia

By | 20:36:00 Leave a Comment
A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia - Gal. 6,9
Aby opowiedzieć moją historię, nic lepszego nie oddaje lepiej tego co zaszło.
Mój Tato urodził się w 1923 roku w Sopotni Małej koło Żywca. Od młodego wieku zajmował się uprawą 3 ha roli. Praca była bardzo ciężka, bo odbywała się głównie ręcznie a do tego w terenach górzystych. Skończył wg różnych zapisów w różnych dokumentach 2 lub 3 klasy szkoły powszechnej. Na tamtych terenach i w owym czasie nie dbano o wykształcenie dzieci. Dzieci i słusznie zresztą, zajmowały się pomaganiem rodzicom w ich obowiązkach.
W 1943 roku w czasie Wielkiej Wojny Tato zesłany został na roboty przymusowe do jednego z gospodarstw rolnych na ówczesnym terenie Rzeszy. Miał wtedy 20 lat.Był zaprawiony w ciężkiej pracy więc radził sobie całkiem nieźle. O tym co robił i kim był zadecydowało w dużej mierze to co ja teraz przeżywam.
Tato umarł w 1991 roku na wylew. Minęło właśnie 20 lat od jego śmierci.
W 1999 roku odwiedzając jednego z moich klientów miałem możliwość przeprowadzenia niezwykłej i bardzo znaczącej dla mojego życia rozmowy.
Zajmowałem się wtedy ubezpieczeniami. Kiedy byłem z kolejną wizytą u mojego bardzo ważnego klienta zaczepiła mnie starsza Pani pytając czy mam lub miałem coś do czynienia z osobą o imieniu i nazwisku mojego Ojca. Odpowiedziałem, że tak, to mój Ojciec. Wtedy Starsza Pani rozpłakała się. W mojej wyobraźni już pojawił się obraz Ojca, który niechybnie spłodził kobiecie dziecko. Starsza Pani po uspokojeniu zaczęła opowiadać historię swojego życia w której uczestniczył mój Ojciec.
W czasie pobytu mojego Ojca na robotach przymusowych kilkukrotnie był prowadzony na rozstrzelanie przez Niemców. Wtedy do akcji wkraczała rodzina Starszej Pani ratując dwukrotnie Ojca przed pewną śmiercią. Ja i cała rodzina żyjemy dzięki wstawiennictwu rodziców Starszej Pani. Byli oni Ślązakami z pochodzeniem niemieckim i dzięki posiadanemu majątkowi wykupili Ojca wraz z kilkoma kompanami z aresztu. Dzięki tym interwencjom mój Ojciec dożył końca wojny.
Po wojnie Polacy postanowili zrobić porządek z Niemcami, którzy jednak nie pozwolili się wydalić z Ziem Odzyskanych. Chociaż to nie mogli być Polacy, ponieważ Polacy są dobrzy i nigdy nikomu krzywdy by nie zrobili. A jeszcze poprzez samosąd - przenigdy. Jednak Starszej Pani zdarzyło się i jej rodzinie, że zostali aresztowani przez nowe władze ludowe i chciano zagłodzić ich na śmierć. Tato zatrudnił się do pracy, która dawała mu możliwość uratowania tych ludzi od śmierci głodowej i ryzykując życie codziennie przynosił im jedzenie do aresztu. Kilkukrotnie uratował ich przed polskim ludem, który szukając winnych wojny chciał swój gniew złagodzić zabijając rodzinę Starszej Pani.
Słowa te mocno mną wstrząsnęły i spowodowały, że postanowiłem zbadać dogłębniej historię mojego rodu a szczególnie Taty. Każdemu polecam lekturę Akt IPN dotyczących swoich przodków bo to znakomicie systematyzuje wiedzę o nich oraz wyjaśnia niektóre nieznane nam okoliczności.
O tym czego się dowiedziałem pisać nie będę, chociaż nie znalazłem tam niczego co by mi życie Taty podważało.
Do czego więc nawiązuje tytuł posta?
Dzisiaj blisko 70 lat po tych wydarzeniach zbieram owoc tego kim był mój Ojciec. Chcę tylko napisać, że rodzina Starszej Pani w tych ważnych dla mnie obecnych dniach niezwykle mi pomogła, stając się gwarantem i poręczycielem mojej wiarygodności. Zwykle nie potrzebujemy takiej pomocy ale po raz pierwszy w życiu potrzebowałem dodatkowego uwiarygodnienia i otrzymałem je również dzięki mojemu Tacie, który blisko 70 lat temu czynił dobrze a z czego ja dzisiaj zacząłem żąć bez znużenia.


Czynić więc dobrze nie ustawajmy, bo albo my albo nasze dzieci i wnuki będą zbierać tego owoce w najważniejszych i przełomowych momentach.
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: